Dlaczego lubię markę Bale, która od czasu do czasu gości na moim blogu? Głównie dlatego, że oferowane kosmetyki są według mnie bardzo neutralne. Nie obawiam się ich stosowania, bo wiem, że nie spowodują na mojej skórze żadnych skutków ubocznych. Uwielbiam pachnące żele pod prysznic w wesołych opakowaniach, ale też kremy, płyny no mycia rąk, szampony. Jak to zwykle bywa jedne produkty pasują mi bardziej, a inne mniej, ale nie mam obaw przed testowaniem. Jakiś czas temu dzięki uprzejmości pewnej miłej damy :) w mojej ręce wpadło także kilka perełek, których wcześniej nie próbowałam. Zacznę od pomadki, a właściwie peelingu do ust, który jest dla mnie hitem i to nie tylko dlatego, że pięknie pachnie kokosem. Złuszczające drobinki to wiórki kokosowe, któe pomimo tego, że są bardzo wyczuwalne delikatnie złuszczają. Pozostałe składniki to między innymi masło shea, odżywcza witamina E i wosk pszczeli. Jak tylko poczuję, że moje usta są przesuszone, np. po użyciu szminki czy błyszczyku