Poniedziałek... Powrót do rzeczywistości po wspaniałej majówce. Nie spodziewałam się, że w tym roku uda mi się zobaczyć polskie morze... Widok powala i mogłabym siedzieć, siedzieć, wpartywac się w fale i rozmyślać... Nie o majówce tutaj mowa, ale tytułem wstępu chciałam się trochę usprawiedliwić dlaczego moja blogowa aktywność tak spadła... No cóż odpłynęłam... :)
Nadmorski klimat sprzyjał testowaniu żelu do suchej skóry Bio-Oil. Byłam bardzo ciekawa kosmetyków tej marki. Kampania Streetcom wydawała się być stworzona dla mnie.
Kika słów o produkcie... Kosmetyk promowany jest jako żel o specjalistycznej formule. Na czym polega ta wyjątkowość? W jego składzie głównie oleje, a nie woda, którą znajdziemy w wielu produktach do suchej skóry. Krem zawiera także masło shea, ekstrakt z nagietka i liści rozmarynu, glicerynę, olej z lawendy.
Żel jest bardzo wydajny. Wystarczy naprawdę odrobina, którą z łatwością rozsmarowuje się na skórze. Jest bardzo tłusty i trzeba chwilkę poczekać, aż się wchlonie. Dla mnie to mały minus bo nie lubię tego uczucia tłustego ciała przy nakładaniu kremu. Za to efekty działania wynagradzają, jak dla mnie, mało przyjemna aplikacje.
Żel stososuje na sucha skórę nóg i pięt. Jestem bardzo zadowolona. Efekty widoczne są zaledwie po kilku użyciach. Skóra jest gładka i nawilżona, a pęknięcia na skórze pięt zregwnerowane.
Żel ma ładny, lekko różowawy kolor i przyjemny, delikatny zapach. Ze względu na jego wydajność będzie mi służył naprawdę bardzo długo.
Jakie są Wasze opinie na temat żelu do suchej skóry Bio-Oil?
Nie używałam go jeszcze, choć mnie ciekawi..
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę i przyznam, że mnie zaciekawił :) Morza Ci szczerze zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że bio oil dostepny jest w formie żelowej.
OdpowiedzUsuń